Ostatnio dość głośno jest o debiutanckiej powieści Marty Matulewicz – „Singielce w Londynie”. To komedia romantyczna wydana w wydawnictwie „Lira”, a autorka, tworząc postać Ewy, wzorowała się na Bridget Jones. Prywatnie Pani Marta jest bardzo sympatyczną i pozytywnie nastawioną do życia osobą. Dzisiaj zapraszam Was do przeczytania wywiadu z tą autorką – niepowtarzalna szansa, aby ją bliżej poznać 🙂 !

1. Jak narodził się pomysł na powieść „Dylematy Laury”? To było uderzenie piorunem, czy raczej długo dojrzewający plan?

Myślę, że było to jedno i drugie. Uderzenie piorunem było najpierw, gdy pomyślałam, że przecież sama mogę spróbować napisać zabawną powieść. Jak już oswoiłam się z tym piorunem, to myślałam długo nad fabułą, nad bohaterami.

2. Skąd czerpała Pani pomysły na tyle zabawnych sytuacji, które przytrafiły się Laurze?

Część z nich pochodzi wprost z mojego doświadczenia. Jak np. scena z połamanym obcasem 🙂 . Część wymyśliłam pod wpływem akcji rozgrywającej się w książce, tu mogę podać przykład sceny końcowej 🙂 . 

3. Czy sama miała Pani taką znajomą jak Laura? A może sama Pani Laurą była? Jeśli tak, kto w takim razie był dla Pani Zosią?

Laurę tak naprawdę można spotkać w każdej z nas, w większym bądź mniejszym stopniu. Ja także nią w jakimś sensie jestem 🙂 … Choć przyznaję się do tego niechętnie 🙂 . Jej roztrzepanie jest trochę na wyrost, ale chodziło mi o to, by w książce było dużo powodów do śmiechu.

4. Jak wyglądał w Pani przypadku proces wyboru wydawnictwa?

Zależało mi, by wydać powieść w formie e-booka, chciałam zobaczyć, czy czytelnicy, którzy zdecydują się przeczytać powieść w formie elekronicznej będą z niej zadowoleni 🙂 .

5. Dlaczego wydała Pani powieść w e-booku, a nie w wersji papierowej?

Po części z ciekawości, chciałam zobaczyć, na ile wydanie elektroniczne podbije serca czytelników 🙂 .

6. Jak Pani sądzi, czy e-booki kiedyś zdominują świat, a dla papierowych książek nie starczy miejsca?

Dla książek wydanych na papierze zawsze znajdzie się miejsce, ale uważam, że za kilka-kilkanaście lat e-booki będą wydawane w proporcjach 70-30. Coraz więcej osób kupuje czytniki, powstają świetne platformy, które swoimi promocjami skutecznie zachęcają do czytania właśnie w formacie elektronicznym.

7. Czy ma Pani dobry kontakt z blogerami? Uważa ich Pani za istotny element w machinie promocji książki?

Wydaje mi się, że mam dobry kontakt. Może lepiej zapytać blogerów, czy są zadowoleni ze współpracy ze mną 😉 ? A tak na poważnie, ich pomoc jest bardzo ważna, nie byłabym w stanie dotrzeć do tak dużej ilości czytelników, gdyby nie ich recenzje. To po pierwsze, po drugie – bardzo szanuję blogerów, którzy z wielką pasją recenzują powieści, dbają o piękne zdjęcia książek (e-booków), piszą profesjonalne recenzje. Zawsze jestem otwarta na nowe współprace.

8. Jak radzi sobie Pani z hejtem? Przejmuje się nim Pani czy raczej nie? Jakie rady miałaby Pani dla początkujących pisarzy, którym już niedługo przyjdzie zmierzyć się z zawiścią ze strony innych?

Niestety hejt został już wpisany w internetową rzeczywistość. Za pierwszym razem hejt bolał, teraz się nim już nie przejmuję. Nie mam na to czasu, wolę poświęcić swoją uwagę np. konstruktywnej krytyce.

9. Wiem, że mieszkała Pani kiedyś w Londynie i w Oxted i między innymi pobyt w tych miastach stał się dla Pani inspiracją do napisania „Dylematów Laury”. Opowie Pani czytelnikom coś więcej o swoich wrażeniach z Anglii?

Bardzo chętnie. W Londynie mieszkałam siedem lat. Uważam ten okres za jeden z najlepszych w moim życiu. Przed wyjazdem do Londynu mieszkałam w małym mieście, także w wielkim Londynie wszystko mi się podobało. Multikulturowość, możliwości, język. Kuchnie z różnych stron świata, wspaniałe galerie sztuki, muzea. Wszystko na wyciągnięcie ręki. Jednakże nawet mieszkanie w takim raju może zmęczyć fizycznie i psychicznie. Po siedmiu latach przeprowadziliśmy się do miejscowości Oxted, która oczarowała mnie już od samego początku. Czym? Spokojem prostotą i tym, że nie byłam już taka anonimowa. Z czasem ludziom zmieniają się priorytety. Tak właśnie było ze mną.

10. Skoro już jesteśmy przy Anglii, zmierzmy się ze stereotypem, że Polacy są tam źle traktowani. Jak Pani to odebrała? Rzeczywiście tak jest czy to raczej bujda?

Bardzo trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie. Tyle, ilu Polaków w Anglii, tyle opinii. Ja nie spotkałam się z przejawami wykorzystywania. Być może na to miał wpływ mój komunikatywny angielski? Potrafiłam na rozmowie o pracę zapytać o wszystkie szczegóły, które mnie nurtowały, by potem, przy podpisywaniu kontraktu, nie mieć przykrych niespodzianek. Myślę, że to dawało pracodawcy jakieś pojęcie o mojej osobie. A może powodem było to że jestem (byłam) młodą kobietą? (śmiech)

11. Jakie kraje chciałaby Pani jeszcze odwiedzić?

Nową Zelandię i Chiny. Fascynują mnie te dwa tak różne światy.

12. Czym się Pani interesuje oprócz pisania?

Wychowaniem dzieci i próbą, by ogarnąć dom na tyle, by nie przypominał pobojowiska 🙂 .

13. Laura pracowała w klubie fitness. Czy Pani również lubi sport? Jeśli tak, to jaki najbardziej?

Tak, uwielbiam sport. Bardzo lubię ćwiczyć do ćwiczeń Mel B. Chodzę często na basen 🙂 . I jak tak myślę, to chyba nie mam jednego tak najbardziej ulubionego sportu.

14. Zżyła się Pani ze swoimi bohaterami bardzo czy raczej niekoniecznie? Traktuje ich już Pani jak własne dzieci, czy to jeszcze nie ten etap? 😊

Gdybyś zapytała mnie o to, gdy pisałam pierwszą część, odpowiedziałabym, że nie… Natomiast w tym momencie, gdy prawie kończę drugą część, odpowiem, że strasznie się z nimi zżyłam. Do tego stopnia, że ostatnio, gdy pisałam jedną scenę, łzy leciały mi ciurkiem…

15. Jakie rady miałaby Pani dla osób, które pragną wysłać swoją powieść do wydawnictwa, ale brakuje im odwagi?

Powiedziałabym: Nie dramatyzuj! Weź się w garść 🙂 i zacznij robić wszystko, by Twoje marzenie się spełniło! Nie dla mamy, męża, siostry – tylko dla Siebie – bo to jest Twoje życie!
Ja wiem, że łatwo się mówi, ale ja też zwlekałam prawie ROK! Z wysłaniem powieści do wydawnictw. I gdybym teraz cofnęła się rok w tył, nie czekałabym aż tak długo. Ba! W ogóle bym nie czekała. I to samo radzę Wam. Nie czekajcie, uwierzcie w siebie, w swoje możliwości i w to, że Wy macie prawo i obowiązek (wobec siebie), by spełnić swoje marzenia!!!

 

Komentarze są wyłączone.