Jakiś czas temu recenzowałam powieść „Mąż potrzebny na już”. Pamiętacie? Niedługo będziecie mieli okazję zapoznać się także z recenzją drugiej części „Męża…”, a mianowicie „Gorzej być (nie) może”. Obie te książki zostały napisane przez niezwykle miłą, optymistycznie nastawioną do świata osobę – Małgorzatę Falkowską. Pewnie nie raz mieliście już styczność z tą autorką, bowiem social media jej nie obce 😀 . Udziela się na Facebooku, założyła nawet grupę dla swoich fanów, którą swoją drogą serdecznie Wam polecam. Urządza też sporo konkursów dla fanów, także kto jeszcze nie zapoznał się z fanpagem autorki – spieszcie się to uczynić 😀 . Dzisiaj będziecie mieli okazję troszkę bliżej poznać Małgorzatę Falkowską, a stanie się to za sprawą wywiadu, który zamieszczam poniżej. Miłej lektury!
1. Bohaterki Pani książek to kilka kobiet, każda z nich ma swoje życie, swoje perypetie, chociaż najwięcej pisała Pani o Berce. Trudno było połączyć wątki, sprawić, żeby się domykały?
W pierwszej części, owszem, to Berka gra pierwsze skrzypce, jednak w drugiej i trzeciej oddałam pałeczkę innym. Mam wrażenie, że one same się zamykały, ja czasem nad nimi nie panowałam.
2. Czy lubi Pani swoje bohaterki? Podchodzi do nich jak do dzieci, jak do członka rodziny? A może nie ma Pani tendencji do pielęgnowania więzi z bohaterami?
Tak, to właśnie przez to przywiązanie nie skończyło się na jednej części, jak planowałam. Czasem fajnie jest otworzyć sobie „furtkę” i ja to właśnie zrobiłam u nich. Nasze relacje są specyficzne, bo ja je tak samo kocham, jak i nienawidzę, bo często popsuły mi gotowe wątki.
3. Jak pisałam w swojej recenzji „Męża…”, podziwiam Panią za taką ilość pomysłów na charaktery mężczyzn, których spotykała Berka. Skąd czerpała Pani inspiracje? Wyobraźnia? A może sama spotykała się Pani z tego typu mężczyznami?
Dużo to wyobraźnia, ale w życiu też spotykałam różne osoby. Tacy mężczyźni istnieją, a i my kobiety czasem nie jesteśmy lepsze. Również w trzeciej części zobaczyć można przegląd mężczyzn, po którym słyszę, że jestem feministką itp. Ale przecież to tylko książka i to komedia w dodatku.
4. Nawiązując do poprzedniego pytania, skąd tyle pomysłów na miejsca, w których Berka potencjalnie mogłaby znaleźć męża?
Jejku, czasem po prostu szłam sobie ulicą i przyszło mi coś do głowy. Albo szukałam czegoś w Media Markt i zobaczyłam, że tam tylu mężczyzn pracuje. Berka zatem miała duże pole manewru i na pewno jeszcze wiele miejsc mogłaby odwiedzić, ale ile by nam to zajęło stron… 🙂 .
5. Czy miała Pani kiedyś przygody z portalami randkowymi lub opisanymi w powieści date of date?
Kiedyś chyba każdy miał Sympatię, więc i ja miałam, choć do dziś nie wiem o co tam chodziło 🙂 . A szybkie randki mnie ciekawią, bo to tylko kilka minut na poznanie człowieka. Ja bym zapewne nie dała dojść do głosu, bo jestem straszną gadułą.
6. Jak Pani sądzi, czy znalezienie miłości w dzisiejszych czasach jest łatwe czy trudne? Komórki i media społecznościowe pomagają czy przeszkadzają?
Według mnie jest bardzo trudne. Uważam, że „singielizm” jest problemem globalnym, a zawsze łatwiej we dwoje. Przez zabieganie nie mamy czasu poznać nowych ludzi, szczególnie, jak już zaczniemy pracę na etacie. Ja sama miałam szczęście, że mój mąż mnie dorwał na przystanku (ale to zbyt długa historia 🙂 ).
7. Miała Pani kiedyś podobną sytuację jak Berka? Mam na myśli ostateczne przekonanie się, który mężczyzna jest Pani pisany.
Na szczęście ja już po krótkim czasie widziałam w Wojtku mojego przyszłego męża. A że się oświadczył, to on we mnie chyba też widział tę żonę 🙂 . Może nie idealną, ale choć trochę dobrą.
8. Zna/znała Pani kogoś podobnego do Karola? Ta postać absolutnie skradła moje serce i chciałabym wiedzieć, czy jest w całości wymyślony, czy ma swojego odpowiednika w rzeczywistości.
Pamiętam, jak mój brat powiedział, że przesadziłam z Karolem, bo teraz każda będzie takiego chciała. No cóż, ja osobiście Karola nie znam i chyba bym nawet nie chciała go poznać 🙂 . Jeszcze bym zmieniła o nim zdanie i co? 😀
9. Lubi Pani oglądać komedie romantyczne? Jeśli tak, jaka jest Pani ulubiona?
Czy lubię? Ja je uwielbiam, choć wiem, że to takie głupie czasem, bo już na początku wiadomo, jak się zakończy film. Ulubiona? No, może to nie typowa komedia romantyczna, bo raczej dramat, ale całe moje serce należy do „Szkoły uczuć” 🙂 . Oj, oglądałam ją z milion razy, a i obejrzę drugie tyle.
10. Co by Pani poradziła młodym osobom, które chowają swoje powieści w szufladach i nie mają odwagi, aby wysłać je do wydawnictwa?
Poradziłabym, by walczyć o marzenia, bo jest naprawdę warto. Jeszcze dwa lata temu nie myślałam o sobie jako o autorce, a dziś moje nazwisko jest już trochę kojarzone, co cieszy 🙂 .