Autor: Agnieszka Pruska Gatunek: ,
Ocena

Choć już wszyscy trąbią o tak zwanym „back to school”, jeszcze trwają wakacje. Część z nas będzie dopiero wyjeżdżała. Wyobraźcie sobie, że wreszcie wybieracie się na wyczekany urlop, w ciche, spokojne miejsce, a tam… ni stąd, ni zowąd, w czasie spaceru, znajdujecie zwłoki. Najprawdziwsze ludzkie zwłoki. Zaskoczeni?

Dokładnie taka sytuacja przytrafia się Ali i Julii, dwóm przyjaciółkom, które po męczącym roku pracy w zawodzie nauczycielek są spragnione tylko ciszy i spokoju. Chcą leżeć, spać do południa, spacerować, czytać książki, jeść owoce leśne – jednym słowem: odpoczywać. I podczas jednego ze spacerów trafiają pod krzakiem malin na niecodzienne znalezisko: ciało młodego mężczyzny. Oczywiście natychmiast sprawdzają, czy facet jest jeszcze żywy, ale puls jest niewyczuwalny. Diagnoza może być tylko jedna: śmierć. Kobiety udają się na policję, lecz kiedy wracają na miejsce, okazuje się, iż zwłoki zniknęły. Po prostu. Funkcjonariusze uznają je albo za fantastki wymyślające niestworzone historie dla zabicia czasu, albo za osoby, którym po prostu coś się przywidziało. Jednak nieustraszone przyjaciółki są pewne tego, co widziały; postanawiają same przeprowadzić śledztwo i dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi.

Obawiałam się, że treść książki może wzbudzać strach (nie lubię się bać i dlatego na ogół nie czytam kryminałów), ale opis mnie zachęcił. Skojarzyłam go sobie troszkę z twórczością Joanny Chmielewskiej, którą uwielbiam. Stwierdziłam, że… raz kozie śmierć i sięgnęłam po tę powieść. Na szczęście nie musiałam zarywać nocy ze strachu, co niewątpliwie jest (jak dla mnie) sporym plusem „Zwłok…”.

Kolejną pozytywną cechą jest równowaga wątków. Nie przeważa ani wątek kryminalny, ani obyczajowy. Nie zawiedzie się żadna grupa czytelników. Obawiałam się, że albo opisy zbrodni zdominują fabułę (a wtedy kompletnie nie poznam bohaterek), albo odwrotnie – poznam bohaterki tak dobrze, jakby istniały naprawdę, ale z kolei wątek kryminalny na tym ucierpi i będzie tylko gdzieniegdzie nieśmiało wtrącony. Tak się na szczęście nie stało.

Podobał mi się wątek romansu Julii z policjantem, ale jak dla mnie był on trochę za mało rozwinięty. Liczę, że w kontynuacji powieści poznam ich losy dokładniej.

Tym, co niezbyt mi się podobało, są przydługie dialogi i tłumaczenie przez narratorkę oczywistych rzeczy. Jeśli, dajmy na to, z wypowiedzi jakiejś osoby możemy jasno odczytać, że coś jej się podoba albo nie podoba, narrator nie musi już tego dodatkowo wyjaśniać, na przykład słowami „X nie podobało się Y”. Zostawmy czytelnikom trochę luzu, niech sami się tego domyślą.

Nieco zawiodło mnie zakończenie. Spodziewałam się mocnego uderzenia, podsumowania takiego, jakie mi przez myśl nie przeszło. Dostałam zneutralizowanie wątków, jakby zakończenie „na szybko”.

Jednak na wakacyjne wypady książka jest świetna, zwłaszcza dla kogoś, kto nie za bardzo lubi się bać (jak, nie przymierzając, ja 😉 ). Jest i wakacyjny klimat, i dreszczyk emocji. Idealny na letnie, upalne wieczory.

 

Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję wydawnictwu „Oficynka”. Powieść zrecenzowana na potrzeby akcji „Poznaj Polskiego Autora”, do zapoznania się z którą serdecznie zapraszam.

 

komentarze 4.

  1. Skoro ty się nie bałaś, to i ja nie powinnam. Też nie znoszę się bać, bo wtedy d głowy przychodzą mi najmroczniejsze scenariusze
    Buziaki :*

  2. Monika pisze:

    Juz mam ja na liscie jako nastepna do czytania, teraz u mnie w dloniach Der Beobachter (obserwator) 😉

Napisz komentarz

Musisz być zalogowany żeby dodać komentarz.