
W dzisiejszych czasach wiele osób wyjeżdża ze swoich krajów w poszukiwaniu pracy, lepszych zarobków, lepszego życia. Jednym z najbardziej lubianych miejsc są Stany Zjednoczone. Dla niektórych emigracja to jedyny sposób na poprawienie statusu materialnego i zapewnienie godnego życia sobie i bliskim.
Nina to absolwentka historii sztuki, w Polsce jednak na próżno szukała pracy w zawodzie. Przez pewien czas była przedszkolanką, jednak poważny wypadek ojca i konieczność opłacenia mu kosztownej rehabilitacji zmusiły dziewczynę do wyjazdu za granicę, do lepiej płatnej pracy. Znalazła się w USA na wizie turystycznej, nie znając nikogo, kto mógłby jej pomóc w rozpoczęciu nowego życia. W dość dramatycznych okolicznościach, z których ledwo uchodzi z życiem, poznaje Damiana Maxwella, początkującego polityka, mającego opinię bawidamka właściciela klubu nocnego. Mężczyzna, przez grzeczność, załatwia Ninie mieszkanie i pomaga stanąć na nogi po strasznych wydarzeniach.
Okazuje się, że Damian, aby zyskać w oczach wyborców, musi się wreszcie ustatkować. Nie ma jednak ochoty na wchodzenie w stałe związki, bo już kiedyś próbował to zrobić i został dotkliwie zraniony. Proponuje więc Ninie małżeństwo na pokaz. Obiecał jej nawet godziwą zapłatę. Dzięki temu ona będzie mogła pomóc ojcu, a Damian odniesie korzyści polityczne. Perfekcyjny układ. Oboje jednak nie przewidzieli, że wkrótce naprawdę połączy ich coś więcej. I jakie próby będzie musiał przejść ich (nie)udawany związek…
Książka pozostawiła po sobie zdecydowanie miłe wrażenia. Jednak moim zdaniem została nieco zbyt sztywno napisana – dopiero później styl autorki stał się swobodniejszy. Wyglądało to tak, jakby Anna Kekus dopiero zaczynała „czuć” fabułę, musiała się z nią lepiej zapoznać.
Powieść wymagałaby również poprawek korektorskich – wyłapałam sporo literówek i błędów interpunkcyjnych. Było też parę błędów w zapisie akapitu – wypowiedzi bohatera i narratora nie zostały oddzielone i czytelnik musiał się domyślać, co i jak.
Jeśli już jesteśmy przy sprawach technicznych, muszę przyznać, że (jak zwykle, gdy recenzuję powieści wydawnictwa „Lira”) okładka jest przecudowna. Grafik spisał się na medal! Zdjęcie z okładki i jego kolorystyka idealnie pasują do fabuły. Oby tak dalej!
Powiem szczerze, że po przeczytaniu opisu „Wyborów Niny”, spodziewałam się czegoś trochę innego, ale zostałam pozytywnie zaskoczona. Myślałam, że Damian będzie bardziej arogancki i zadufany w sobie, a tymczasem on już na pierwszych stronach wykazał się bardzo ludzkim i ciepłym odruchem.
Kolejna sprawa, która bardzo mnie zaskoczyła, to zakończenie, ale tutaj nie odkryję Ameryki. Chyba każdy czytelnik czuł się zdziwiony tym, jak autorka zdecydowała się zakończyć powieść. Ale tego się po prostu nie robi czytelnikom! Chcę koniecznie, teraz, już przeczytać kolejną część „Wyborów…”!
Odniosłam wrażenie, że w książce trochę zabrakło opisów uczuć Niny i Damiana, gdy stopniowo się w sobie zakochiwali. Jestem w stanie docenić, że autorka nie chciała zanudzać nas wewnętrznymi rozterkami bohaterów, ale jednak umieszczenie ich ciut więcej by nie zaszkodziło.
Bardzo dobrze został też opisany celebrycki światek, który ze słoneczną Florydą w tle wyglądał jeszcze bardziej ekscytująco. Nie mam pojęcia, czy autorka ma tak bujną wyobraźnię, czy może sama jest dziennikarką, pisze o sławnych osobach i część tych doświadczeń uwzględniła w powieści. Wiem tylko, że bardzo przypadły mi do gustu jej opisy – cała sztuczność i zakłamanie tak zwanej „amerykańskiej klasy wyższej” zostały oddane wręcz perfekcyjnie.
Ważnym przesłaniem książki jest to, do czego czasem przymuszają nas życiowe okoliczności. Nina, pochodząca z bardzo tradycyjnej, konserwatywnej rodziny, musiała zaprzeć się swoich przekonań, żeby zdobyć pieniądze na rehabilitację ojca. Warto pamiętać, że postępowanie różnych osób ma różne motywy i nie wolno nam oceniać tych ludzi pochopnie. Często nie znamy całości historii albo po prostu nie jesteśmy do końca świadomi, jak trudny może być wybór między wpojonymi wartościami, własnymi przekonaniami a wyższą koniecznością. Nie nam też oceniać Ninę, bo zrobiła to, co uważała za słuszne w danej sytuacji. Kto wie, czy my nie zachowalibyśmy się w podobnym przypadku identycznie.
Polubiłam właściwie każdego bohatera, może poza Erykiem, który jest typowym „czarnym charakterem”. Najbardziej jednak przypadła mi do gustu babcia Klementyna – rzeczowa, ruchliwa starsza pani; trochę przypominała mi Rose z „Tańca z motylami”. Zawsze miała dla każdego dobrą radę, jakby była jasnowidzem i doskonale wiedziała, co komu w danym momencie pomoże.
Powieść bardzo miło mi się czytało, właściwie nie mogłam cieszyć się nią nazbyt długo, ponieważ pochłonęłam ją w jeden dzień. Wciągająca, lekka i zabawna, ale też poruszająca ważne problemy – chyba tak w paru słowach opisałabym „Wybory Niny”. Polecam każdemu (a raczej każdej 😉 ), kto ma ochotę choć na chwilę oderwać się od nudnej codzienności i przenieść na słoneczną Florydę. Nie pożałujecie!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu „Lira”.
Bardzo miła propozycja książkowa na grudniowy wieczór
Też tak sądzę 🙂