
Często wydaje nam się, że mamy nad wszystkim kontrolę. Pracujemy ciężko, aby powstał układ dla nas idealny. Obojętnie, czy miałby obowiązywać w rodzinie, pracy, czy w relacjach z przyjaciółmi. Ale czasami brutalnie przekonujemy się, że ten układ, który miał być idealny, wcale taki nie jest.
Właśnie takie rozczarowanie przeżywa Nadia – młoda architekt wnętrz, która wraz z przyjaciółką, Bianką, postanawia oderwać się od codzienności i na weekend wybrać się do Paryża. Obie szukają partnera na przelotny romans – niezobowiązujący, ale dostarczający masy przyjemności. W jednym z klubów Nadia poznaje Wiktora, Polaka, pracującego w jednej z francuskich dużych firm. Umawiają się, że nie połączy ich nic więcej poza wspólnym (na jedną noc) łóżkiem i zamierzają dotrzymać słowa. Żadne z nich nie chce się angażować w długotrwały związek. Nadia, nosząca w sobie rany z przeszłości, żyje w ciągłym lęku przed poważniejszymi relacjami damsko-męskimi. Z kolei Wiktor to typ wiecznego kawalera, uznającego jedynie przelotne romanse. Jest bogaty, ma dobrą pracę, ogromne mieszkanie, czego więcej potrzeba do szczęścia? Nadia i Wiktor zawierają układ, wydawałoby się, idealny. Tylko czy on rzeczywiście taki jest? Wkrótce oboje się o tym przekonają…
Książka w doskonały sposób pokazuje, do czego może doprowadzić tłamszona trauma z przeszłości. Może zniszczyć wszystko – zarówno teraźniejszość, jak i przyszłość. W dodatku traumę, którą przeżyła Nadia, przeżywa także wiele kobiet na całym świecie. Boją się poprosić o pomoc, są ciągle zastraszane, nawet przez bliskie im osoby. Morał: jeśli widzisz coś takiego, reaguj! Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo twoja interwencja może okazać się niezbędna. Możesz nawet uratować komuś życie!
Ważnym aspektem książki jest przyjaźń. Nadia nie poradziłaby sobie bez przyjaciół – Bianki i jej brata Aleksa. W trudnych chwilach, także tych, gdy wyzwalała się z toksycznego związku, przyjaciele podnosili ją na duchu. Dzięki nim przetrwała. Przyjaźń jest niesamowicie ważnym elementem w życiu człowieka, a wiele powieści, dostępnych obecnie na rynku, tylko to potwierdza. Zazwyczaj przyjaźń ma mniejsze lub większe znaczenie dla fabuły i to jest wspaniałe, bowiem przekonuje nawet tych wątpiących, że to nie jest wyimaginowane, że taka relacja między dwojgiem ludzi naprawdę może się narodzić, a nawet potrwać wiele lat.
Człowiek potrzebuje stałości, zwłaszcza uczuciowej i sądzę, że właśnie to jest głównym przesłaniem powieści. Może się wydawać, że układ „nic poza łóżkiem nas nie łączy” jest idealny dla obu stron, ale prędzej czy później okaże się, że wcale tak nie jest, bo ludzie z natury dążą do wytwarzania więzi. Nadia i Wiktor, mimo że wypierali tę myśl, wcale nie mieli ochoty opierać swojej relacji tylko na doznaniach fizycznych. Układ chyba jednak wcale nie był taki idealny…
Żałuję, że powieść skończyła się w ten sposób. Pozostawia niedosyt, a przede wszystkim wątek stalkera kończy się jak przecięty nożem. Nastawiałam się, że Nadia odkryje prawdę, może nawet zostanie zaatakowana przez tajemniczego prześladowcę, a tu… Mam nadzieję, że w kolejnej części autorka więcej uczucia włoży w opisywanie tego tematu, bo naprawdę ciekawie go rozpoczęła. Czekam z niecierpliwością!
Niestety, główna bohaterka czasami naprawdę mnie irytowała. Rozumiem traumę i tym podobne sprawy, ale to, że właściwie co chwila płakała, a ukojenie znajdowała praktycznie tylko w łóżku, było trochę dziwne. Podobnie Wiktor – też wydał mi się nieco niestabilny emocjonalnie. Wybuchy zazdrości przeplatały się z miłosnymi uniesieniami oraz chłodnymi półsłówkami, rzucanymi w kierunku Nadii. Mógłby się facet w końcu zdecydować… 😉 . Dodatkowo na początku powieści wydawało mi się, że Nadia i Bianka mają naturę… puszczalskich. Bądź co bądź, poleciały do Paryża tylko w poszukiwaniu partnera na jedną noc, ubrane (zwłaszcza Bianka) w strój rodem z sexshopu. Nie wiem, czy właśnie taki był zamysł autorki, żeby czytelnik w trakcie powieści zmienił zdanie na temat bohaterek, ale jeśli tak, to zamierzony efekt został osiągnięty.
Jak dla mnie, w książce pojawiło się zbyt dużo scen erotycznych, w dodatku zbyt dosłownie opisanych. Rozumiem, że to romans, ale trzeba znaleźć złoty środek, a opisywanie wszystkiego po kolei jest moim zdaniem zbyt obcesowe.
Nie mogę nie wspomnieć o jednym aspekcie książki, a mianowicie – o przygotowaniu technicznym. Wydawnictwo nie spisało się tutaj jak należy. Błędów było po prostu za dużo. Sformułowania typu „wracać na mieszkanie”, „oczów”, „uszów”, powtarzały się zdecydowanie za często. Literówki, braki przecinków, błędnie napisane słowa i poprzestawiany szyk zdania również. Mam wrażenie, jakby korektor wydawnictwa chciał sprawić tu komuś niemałego psikusa, pozostaje tylko pytanie: komu? Autorce, czytelnikom?
Niemniej jednak, książkę dość przyjemnie mi się czytało, chętnie po nią sięgałam po męczącym dniu. Jest trochę niedociągnięć, ale tak czy siak – gratuluję Katarzynie Zięcinie debiutu i czekam na kolejną jej powieść 🙂 !
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję autorce, Pani Katarzynie Zięcinie.