Autor: David Almond Gatunek:
Ocena

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, co by się stało, gdyby jakaś postać z mitologii ożyła? A może w jakimś swoim znajomym rozpoznawaliście cechy takowej postaci? Jaka byłaby Wasza reakcja? Gdybyście mogli poznać kogoś niezwykłego, kto w żaden sposób nie pasuje do Waszego świata, ale w jakiś magiczny sposób Was przyciąga, a może nawet pokazuje inną drogę poznania siebie?

Przed taką właśnie sytuacją zostali postawieni bohaterowie książki. Ella Grey, Claire Wilkinson i ich paczka bardzo się przyjaźnią. Są ze sobą tak zżyci, że wszystko sobie mówią; razem są w stanie pokonać każdą przeciwność życia. To normalna młodzież – chodzą do szkoły, uczą się, nie znoszą swoich nauczycieli, nudzi ich klasyka literatury. Postanawiają wyjechać razem na plażę w hrabstwie Northumberland, mieszkać w namiotach, pić alkohol, zapomnieć o egzaminach i korzystać z życia. Jednak Ella i Claire, od dzieciństwa dwie najlepsze przyjaciółki, muszą się rozdzielić, bowiem rodzice Elli nie pozwalają jej wyjechać razem ze znajomymi.

W czasie pobytu przyjaciół na plaży, nagle znikąd pojawia się zabójczo przystojny Orfeusz. Niesie lirę, od czasu do czasu na niej grając. Piękne dźwięki i aura tajemniczości, która go owiewa, intryguje wszystkich. Do tego stopnia, że są jak zahipnotyzowani.

Ponieważ Ella była najbliższą osobą dla Claire, dziewczyna, słuchając muzyki Orfeusza, dzwoni do Elli, aby ta również mogła nacieszyć się niezwykłymi nutami. Jednak później sytuacja niebezpiecznie wymyka się spod kontroli…

Książka oczarowała mnie opisami pobytu przyjaciół na plaży. Były tak realistyczne i tak piękne (może poza tym, że wszyscy ciągle pili alkohol), jakby autor chciał dokładnie zobrazować znaczenie słowa „wolność”. I muszę przyznać, że teraz pierwsze skojarzenie, które nasuwa mi się, gdy myślę „wolność”, to właśnie te plażowe poczynania grupki nastolatków.

To, co mnie irytowało, to ciągłe powtarzanie wyrazu „ano”. Wypowiadali go dosłownie wszyscy.

Miałam problem z zżyciem się z bohaterami. Być może dlatego, że David Almond celowo powiedział o nich jak najmniej. Lakoniczne opisy przydawały wszystkim sytuacjom tajemniczości, przez co książka zdawała się być coraz bardziej intrygująca, bo nigdy nie było wiadomo, co wydarzy się dalej.

Zachwyciła mnie również okładka. Wszystko utrzymane w ciemnej, ponurej tonacji i do tego krwistoczerwony tytuł – to połącznie kolorystyczne sprawia ciekawe wrażenie i niewątpliwie zachęca do sięgnięcia po książkę. Dodatkowo jasna podobizna żmii, którą widać tylko pod światło. Jak się później okazuje, żmije odegrają w powieści bardzo dużą rolę.

„Pieśń dla Elli Grey” jest niewątpliwie inna niż większość książek młodzieżowych. Próżno w niej szukać pikantnych opisów życia erotycznego bohaterów (jeśli już, wszystko zamyka się w określeniu „uprawianie miłości). Dużo, momentami aż za dużo, jest tutaj opisów przyrody, muzyki etc. Zdecydowanie jest to powieść poetycka.

Nie podobały mi się też krwawe opisy. Nie lubię ich i nie polubię. Na szczęście miały miejsce tylko w jednej części powieści.

Tę książkę polecam szczególnie osobom będącym jeszcze w szkole, bo jeśli ktoś ma problemy z mitologią – nie rozumie jej, nie lubi, nudzi go ona – to „Pieśń dla Elli Grey” świetnie wszystko rozjaśni. Można w przełożeniu na dzisiejsze realia poznać historię opartą na micie o Orfeuszu i Eurydyce. Do mnie ta uwspółcześniona historia trafiła. Może do Was też trafi? Kiedy bohater mitu staje się osobą, którą można poznać niemal namacalnie, tak jak Orfeusza z książki, od razu na mit patrzy się inaczej. To moja rada na problemy z językiem polskim, którego, jak możecie przeczytać w zakładce „O mnie”, jestem wielbicielką. Kto wie, może nawet zabłyśniecie przed nauczycielem i dostaniecie dobrą ocenę? Powodzenia!

 

Książkę do przeczytania udostępniło wydawnictwo „Zielona Sowa”, za co bardzo dziękuję.

komentarze 4.

  1. Anna Maria pisze:

    Ciekawa propozycja, chyba na początek września:)))

  2. Ostatnio przeczytałam bardzo negatywną recenzję tej książki, ale mam ją na półce, więc kiedyś nadejdzie czas, że będę musiała ją przeczytać. Mam nadzieję, że pójdzie mi to tak dobrze jak tobie i poszukam się tylko kilku minusów. 😉

Napisz komentarz

Musisz być zalogowany żeby dodać komentarz.