
Obecnie coraz powszechniejsza przypadłość to tak zwany kryzys wieku średniego. Różne osoby przechodzą go w różnym czasie, a niektórzy w ogóle. Jednak ci, którzy muszą się z nim zmierzyć, często przegrywają i wpadają nawet w depresję. Czy istnieje lekarstwo na tę uciążliwą przypadłość, jaką jest kryzys wieku średniego? Zapewne, ale każdy musi znaleźć takie, które mu pomoże. Dla każdego może to być coś innego.
Justyna właśnie skończyła czterdziestkę. Uważa się za starszą panią, niepotrzebną światu. Praca nie dodaje jej energii – pełni funkcję urzędniczki. Wbrew powszechnemu przekonaniu, wcale to nie ona dołuje ludzi, a odwrotnie. Interesanci przychodzą wrogo nastawieni i często awanturują się, jakby po drugiej stronie biurka nie siedział człowiek, a maszyna, nastawiona na zniszczenie wszystkiego dookoła. Przyjaciółki powtarzają Justynie, że powinna trochę wypocząć, bo wpadła w sidła nałogu o nazwie pracoholizm. I mają trochę racji. Gdy kobieta wraca z pracy, nikt nie czeka na nią w domu. Ma za sobą dwa nieudane małżeństwa, więc nawet nie odczuwa potrzeby, aby się z kimś związać po raz trzeci. Niemniej jednak odczuwa coraz to bardziej przytłaczającą samotność. Dręczą ją nocne koszmary, przez co nie wypoczywa tak, jak powinna. Przełomem w jej życiu staje się urlop, który wreszcie zgodziła się wykorzystać. Problem w tym, że nie bardzo ma pomysł, dokąd się udać. Ostatecznie wybiera się do przyjaciółki, Agnieszki i jej partnera Kostasa, do Grecji. Spędza przyjemny czas i odkrywa, że jest jeszcze życie poza pracą. W końcu przypadkiem trafia na małą wysepkę na Cykladach. Miejsce, w którym diabeł mówi dobranoc. Wydaje się, że nic ciekawego nie ma prawa się tam wydarzyć. A jednak los potrafi płatać figle… Czy Justyna odnajdzie motywację, aby na nowo pokochać siebie i zmienić coś w swoim życiu? Czy pozna kogoś, w kim będzie mogła bezpiecznie ulokować swoje uczucia?
Opis książki bardzo mnie zaciekawił, okładka trochę mniej, ale mogę Wam zdradzić, że na szczęście nie ma ona wiele wspólnego z fabułą. Raczej przeważają wydarzenia, które napawają pozytywną energią, niż takie, które sprawiają, że mamy ochotę się popłakać. Mimo że pewne perypetie Justyny są w założeniu przykre, to jednak zostały opisane z humorem i dystansem.
Powieść początkowo trochę mnie nudziła, głównie ze względu na długie opisy greckich zabytków. Gdyby zostały umiejętnie wplecione w dialogi, autorka wprowadziłaby do nich trochę humoru, to co innego, ale w formie monologu Agnieszki to po prostu nie zachwycało. Takie opisy można przeczytać w Internecie, jeśli ktoś byłby ich spragniony. Jednak ogólnie opisy greckiej rzeczywistości zaliczam do plusów książki. Urzekły mnie zwłaszcza opowieści o życiu na małej wysepce, na którą przypadkiem trafiła Justyna.
Kolejną pozytywną cechą „Na półmetku” jest sposób zakończenia. Takiego właśnie chciałam, na takie czekałam. A gdy widziałam, że coraz mniej stron pozostało do końca, niepokoiłam się, że tego happyendu nie będzie. Na szczęście autorka mnie nie zawiodła.
Nie spodobała mi się za to ogromna liczba błędów, głównie interpunkcyjnych, w książce. Rozumiem, że przy pisaniu, a potem przy formatowaniu pliku takie rzeczy mogą się zdarzać, ale korekta powinna takie rzeczy potem wyłapywać… Niby szczegóły, ale jednak utrudniają czytanie.
Ostatnio mam szczęście do książek, dzięki którym przenoszę się w inne części świata i poznaję je dość dokładnie. Niedawno „Ciotka Poldi i sycylijskie lwy” (wiem teraz całkiem sporo o Sycylii), a teraz „Na półmetku” (przeniesienie się, chociaż na chwilę, do słonecznej Grecji, przy jesiennej już polskiej pogodzie było prawdziwą przyjemnością). Myślę, że takie powieści doskonale kształtują wyobraźnię i pozwalają na pozyskanie dużej wiedzy o świecie.
Jedna uwaga: jeśli ktoś jest zapalonym czytelnikiem letnich romansów z uwzględnieniem pikantnych szczegółów – ta książka jest zdecydowanie dla niego. Bo czymże byłyby wakacje (zwłaszcza w tak niesamowitym miejscu jak Grecja) bez krztyny miłości i romansu?
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu „Psychoskok”.
świeetny post i cały blog 😉
Obserwuję!
Zapraszam do siebie 😉 https://kerolweber.blogspot.com/
Dziękuję za komplementy i za link 🙂 !
Bardzo inspirująca recenzja! Z przyjemnością sięgnę po książkę! Pozdrawiam serdeczniie:)
Cieszę się i dziękuję za komplement 🙂 . Pozdrawiam ciepło!