
Czasem dobry czas jest wstępem do gorszego rozdziału naszego życia. Czasem wydarzenia piękne i obiecujące zapowiadają przeszkody, z którymi przyjdzie nam się niedługo zmierzyć. Czasem od naszych decyzji będzie zależeć wszystko…
Julii wydawało się, że wreszcie osiągnęła szczęście. Spędziła wspaniałe wakacje na Majorce, gdzie poznała swoją wielką miłość, Hektora. Niestety ich relacja nie wytrzymała próby, a Julia wraca do Londynu załamana, przekonana, że była dla ukochanego jedynie zabawką, nic nieznaczącą przygodą, którą się odhacza i kończy. Niestety jej serce jest innego zdania i wcale nie zamierza zrezygnować z uczucia do Hektora. Dodatkowo mężczyzna nie ustępuje, ciągle szukając z dziewczyną kontaktu. Julia pragnie uciec od wszystkiego i znaleźć spokój, w tym celu odwiedza swoje rodzinne, polskie miasto. Tam jednak również nie czeka na nią sielanka. Będzie musiała zmierzyć się z przeszłością i podjąć decyzje, które zaważą na całej jej przyszłości.
Po opisie zamieszczonym z tyłu okładki oraz umiejscowionych nad nim trzech zdaniach: „Na dziś. Na jutro. Na zawsze” spodziewałam się jednego: to będzie romans, w którym po raz kolejny ktoś spróbuje udowodnić czytelnikom, że miłość wieczna, mimo wszystkich przeszkód, jest możliwa. Miłość wieczna, mimo że strony związku znają się zaledwie kilka tygodni. Miłość wieczna, polegająca na wyznawaniu zasady: najpierw fizyczność, potem myślenie. Zastanawiałam się, czy Natalia Jagiełło-Dąbrowska będzie chciała wyłamać się poza te schematy i stworzy coś nowego, oryginalnego. Czy jej się udało?
Po pierwsze, duży plus za dokładne opisanie przeszłości (zwłaszcza jednego wydarzenia) Julii. Jednak ostrzegam: nie jest to fragment dla osób o słabych nerwach. Autorka doskonale wczuła się zarówno w sytuację ofiary, jak i napastnika i przedstawiła całe „zajście” niezwykle szczegółowo, ale i empatycznie, z dużym zrozumieniem dla Julii.
Co do bohaterów… właściwie nie mam zdania. Moja szala sympatii co prawda przechyla się na stronę Hektora, ale to głównie ze względu na jego spokojne zachowanie i opanowanie w kilku stresowych sytuacjach. Cenię sobie w postaciach męskich ten spokój, to, że kobiety mogą mieć w swoim partnerze prawdziwą ostoję, a nie rozdygotanego choleryka, którego nawet kiwnięcie palcem jest w stanie wyprowadzić z równowagi. Julię natomiast polubiłam głównie ze względu na jej empatię i fakt, że wybaczyła nawet swojemu oprawcy z przeszłości. Za taką postawę należą się brawa i te uczciwie jej przyznaję.
Jeden szczegół w książce bardzo mnie ucieszył i sprawił, że przyjemniej zapamiętam tę lekturę, a mianowicie dokładne i wiarygodne (!) medyczne opisy. Po wypadku (nie zdradzę, kto miał ten wypadek, musicie sami przeczytać książkę, aby się dowiedzieć) cała diagnoza i sposób leczenia został wytłumaczony naprawdę przystępnie i przez chwilę zastanawiałam się, czy aby na pewno autorka nie jest lekarzem. A jeśli nie jest, to czy nie powinna nim zostać. Dla mnie, osoby, która uwielbia medyczne szczególiki w książkach, to była prawdziwa gratka.
Jeszcze jedno spostrzeżenie, które poczyniłam w trakcie lektury: spontaniczne decyzje się opłacają. Poważnie. Jak Julia spontanicznie postanowiła się przeprowadzić, tak tego nie pożałowała. Autorka dodatkowo sygnalizuje, że dla miłości warto poświęcić wiele. Ostatecznie cóż więcej się liczy…
Podsumowując, książka nie była może bardzo oryginalna czy nieprzewidywalna, ale przeczytałam ją sprawnie i pozostawiła po sobie dość miłe wrażenia. Także jeśli lubicie romanse, a do tego macie ochotę na dawkę wstrząsających historii, sięgnijcie po tę powieść. A nuż odkryjecie swoją nową ulubioną polską autorkę?
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu „Zysk i S-Ka”.