
Każdego z nas czasem dopadają momenty zwątpienia, niewiary we własne możliwości. Postanawiamy coś (na przykład regularne ćwiczenia, więcej czytania, solidna nauka języka obcego…), a za kilka dni, najdalej tygodni, jakby powietrze z nas uszło i już nie mamy siły ani motywacji do dalszego spełniania swoich zamierzeń. Brzmi znajomo? W takim razie chyba mam dla Was propozycję.
Beata Pawlikowska, znana z książek-kursów językowych, podróżniczych oraz motywacyjnych, przygotowała dla swoich czytelników kolejną ciekawą serię. Kurs pozytywnego myślenia. Brzmi mało oryginalnie? Nie dajcie się zwieść temu wrażeniu. Już autorka zadbała o to, abyście nie nudzili się podczas lektury.
Na każdy dzień został nam zaproponowany jeden krótki tekścik, pisany dużą czcionką. Dzięki codziennemu ich zgłębianiu mamy pomału zmieniać swój tok myślenia. Przestać myśleć destrukcyjnie, zacząć motywacyjnie. Uwierzyć w siebie i swoje możliwości. Beata Pawlikowska w każdym tekście zawarła rady lub krótkie sformułowania, wpadające w ucho (i oko), na przykład: „Kocham siebie”, „Żyję”, „Jestem wolna”, „Jestem ważna”, „Jestem potrzebna”, „Jestem wartościowa”.
„Jestem pozytywnym wojownikiem” to jedna z dwunastu części Kursu Pozytywnego Myślenia, wydawanego przez wydawnictwo Edipresse. To skondensowana dawka motywacji, zastrzyk energii i radości. Kto z nas nie lubi słyszeć, że jesteśmy ważni, wartościowi, zachwycający? Że sami w sobie jesteśmy cudem? Czasem nie mamy akurat obok siebie nikogo, kto może nas w trudnych chwilach podnieść na duchu, dlatego, aby zapobiec wzrastającemu odsetkowi osób nieszczęśliwych, Beata Pawlikowska wydała książkę, w której mamy poprawiające humor hasła na wyciągnięcie ręki. Lub oka. Jak kto woli.
Są osoby, na które takie poradniki nie mają wpływu, a są i takie, które na poradnikach opierają swoje dobre samopoczucie i cały swój światopogląd. Ja chyba jestem gdzieś pośrodku. Nie uzależniam dobrego samopoczucia i ilości pozytywnej energii, która mnie wypełnia, od przeczytania poradnika, ale z drugiej strony… zwyczajnie lubię takie lektury. I uważam, że mogą one zrobić wiele dobrego. Że mogą pomóc komuś całkowicie zmienić swoje życie. Oczywiście nie można przesadzać – wiadomo, że żeby zmienić swoje życie człowiek musi przede wszystkim mieć chęci. Ale „Jestem pozytywnym wojownikiem” i inne tomy serii mogą być dobrym „asystentem” w takiej duchowej przemianie.
Jeżeli więc macie kłopot z motywacją, a raczej jej brakiem, często łapiecie przysłowiowego „dołka”, macie wrażenie zagubienia i „uwięzienia” we własnej codzienności – sięgnijcie po tę książkę. Na pewno wyjdzie Wam to na dobre. Zwłaszcza, że teraz piękna pogoda, czerwiec… nie warto smucić się w tak niesamowite dni, które przecież nie będą trwały wiecznie.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu „Edipresse”.