
Gdy dążymy do sukcesu, nie oglądamy się do tyłu i na boki. I często zapominamy, że ten jeden sukces nie będzie trwał wiecznie… I że niekoniecznie przyniesie długotrwały efekt.
Dla Zoni konie są całym światem. Jest córką pani weterynarz i właściciela stajni, więc jeździectwo niejako ma w genach. Teraz jednak nie liczy się już jej miłość do zwierząt – liczy się sukces. Przynajmniej to przekazuje jej codziennie ojciec i zarazem trener, były mistrz jeździectwa, który przygotowuje ją do walki o stypendium Goldbergów (właścicieli renomowanej angielskiej szkoły jazdy konnej). Pech chce, że najgroźniejsza konkurentka dziewczyny, Amanda, również bierze lekcje u jej ojca, a na dodatek do niedawna była jej przyjaciółką. Jak Zonia poradzi sobie z rywalizacją? Która kandydatka ma większe szanse na zdobycie stypendium – wytrwała, dążąca po trupach do celu uczennica, czy wrażliwa na dobro koni Zonia? I czy stypendium naprawdę się liczy, czy może warto czasem zrezygnować z własnych dążeń i zwrócić uwagę na słabsze istoty, które nie mogą same się bronić?
Sięgam właściwie po każdą książkę Ewy Nowak. Jest to jedna z moich ulubionych pisarek, więc przeczytanie „Grzywy” było tylko kwestią czasu. Czy moja intuicja się nie pomyliła i również tym razem dzieło tej autorki spełniło moje oczekiwania?
Powieść bardzo mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się aż tak dogłębnej analizy zachowań koni i ludzi, metod stosowanych wobec koni oraz… Spójrzmy prawdzie w oczy, nie spodziewałam się, że ta lektura aż tak zmieni moje spojrzenie na tresurę tych zwierząt. Nigdy nie miałam bliższego kontaktu z końmi, więc wierzyłam na słowo mediom. Tymczasem okazuje się, że sposoby, których używają właściciele stadnin często odbiegają od tego, co powtarza się publicznie… Okazuje się, że atreningi przed zawodami i wyścigami powodują ogromne cierpienie koni. I skoro tak jest, to cieszę się, że nigdy nie wiązałam swojej przyszłości z jeździectwem… Ani nawet go nie próbowałam.
Co do bohaterów, polubiłam właściwie wszystkich, prócz taty Zoni, ale to akurat jest zrozumiałe (myślę, że taki właśnie był zamysł autorki 😉 ). Główna bohaterka została wyjątkowo świetnie skonstruowana; jest to postać wielowymiarowa. Fantastycznie ukazane zostały jej rozterki, czy dalej trenować, czy zrezygnować ze względu na dobro koni.
Szczególnie poruszające były dla mnie fragmenty o złym traktowaniu zwierząt, ale też o tym, jak rodzice spełniają zachcianki swoich dzieci, kupują im konie i zostawiają w najlepszych stadninach, a potem, gdy dzieci przestaną interesować się jazdą, po prostu o nich zapominają i przestają je odwiedzać. A zwierzęta cierpią, tęsknią i czekają, czy ich ukochany pan/pani do nich wróci. A często nie wraca… Ewa Nowak zwraca tutaj uwagę na istotny problem, który tyczy się też innych czworonogów – piesków, kotków itp. Ich kupno lub adopcja to odpowiedzialna decyzja, wiążąca, na całe życie. Nie można spełniać każdej zachcianki dziecka, bo ono teraz może zażyczyć sobie pieska, a za moment mu się „odwidzi”. I co wtedy? Co stanie się na przykład w wakacje? Dlatego właśnie schroniska są przepełnione… I dlatego tyle zwierząt umiera w lasach, przywiązane do drzew. Przez nieodpowiedzialność ludzi. Autorka poprzez swoją książkę apeluje: bądźmy odpowiedzialni i szanujmy każdą istotę, zwłaszcza taką, która jest od nas słabsza i jest poniekąd skazana na naszą łaskę i niełaskę.
Cieszę się, że powstała książka, opowiadająca o zwierzętach w tak poruszający sposób i zachęcająca do ich obrony i dobrego traktowania. Również przedstawiona więź Zoni z końmi jest niesamowita i myślę, że może zainspirować sporo ludzi do innego, odpowiedzialnego postępowania.
Imponująca jest też szata graficzna powieści. Twarda okładka prezentuje się naprawdę wspaniale, cieszę się, że „Grzywa” może zająć godne miejsce nie tylko w moim sercu i umyśle, ale również na półce. Tak jak inne dzieła Ewy Nowak.
Podsumowując, ani przez moment nie czułam się zawiedziona czy znudzona lekturą. „Grzywa” to wspaniała, wartościowa i mądra opowieść o więzi człowieka ze zwierzętami, nawołująca do godnego traktowania słabszych od nas istot. Polecam każdemu, nie tylko miłośnikowi koni (lub temu, który dopiero chce się końmi zainteresować). Myślę, że ta książka wszystkim zapadnie w pamięć i przyniesie wymierne korzyści.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu „Prószyński i S-ka”.