
Kultowego „Misia” znają chyba wszyscy Polacy. Większość osób skupia się na głównym bohaterze, granym przez Stanisława Tyma. Aleksandra, uroczo głupiutka kochanka Misia, pozostaje raczej w cieniu. Wreszcie mamy okazję poznać ją bliżej.
Ogromnym zaskoczeniem dla mnie było to, jak skomplikowaną historię życia miała Krystyna Podleska. Scenariusz iście filmowy. Zaczynając od tego, że przez pewien czas nazywała się Christine Paul-Podlasky. Jest córką Czesława Podleskiego, urodzonego na Uralu. Jej rodzice poznali się w Londynie, pobrali się w 1943 roku, gdy Czesław był jeszcze oficerem 1 Dywizji Pancernej, dowodzonej przez generała Stanisława Maczka.
Krystyna odznaczała się zdolnościami tanecznymi, kształciła się nawet w Royal Ballet „White Lodge”, ale szkoły tej z różnych przyczyn (można przeczytać o nich w książce) nie ukończyła. Zanim na stałe związała się z aktorstwem, przeszła ciężką drogę. Zadziwiło mnie, że przez długi czas zajmowała się (a nawet nadal zajmuje) tłumaczeniami sztuk teatralnych – z polskiego na angielski i odwrotnie. Ze swojej dwujęzyczności robiła więc wspaniały użytek, pomagając wielu ludziom.
Podleska, mimo że większość Polaków zna ją głównie z „Misia”, grała w sporej ilości filmów, między innymi w „Za rok, za dzień, za chwilę…”, w „Barwach Ochronnych” oraz „Palace Hotel” czy „Jak żyć?”. Wiemy mniej więcej, jakie role preferowała. A jaka jest prywatnie?
Sama siebie określa jako wielbicielkę zwierząt, wegetariankę, ale także kogoś energicznego, kto zawsze szedł pod prąd. Wtedy, gdy inni wstydzili się polskiej narodowości, ona uważała ją za atut i kochała język polski. Zawsze była też osobą niestałą w uczuciach, kimś, kto uwielbiał się bawić. Sam fakt, że miała trzech mężów (z ostatnim z nich jest nadal) pokazuje, że potrafi być zmienna. Jak sama twierdzi, zawsze była kokietką i uwielbiała mężczyzn. Miłość stanowi w jej życiu ważny element.
Nie wiedziałam, że Krystyna Podleska miała aż tak ciekawy życiorys. Podczas czytania książki spędziłam bardzo miłe chwile, chociaż nieraz aż otwierałam usta ze zdziwienia. Dzięki lekturze „Dziewczyny Misia” poczułam się, jakbym znała Podleską osobiście. Odpowiedziała na wiele osobistych pytań, takich, na które odpowiedzi nie znajdzie się w Internecie i każdym plotkarskim piśmie. Wszystkim, a zwłaszcza fanom tej aktorki i produkcji „Miś”, polecam tę książkę. Na pewno dowiecie się wielu zaskakujących rzeczy i poczujecie się tak, jakbyście spotkali się z Krystyną Podleską na kawie; jakby nie oddzielały was od siebie papierowe strony. Poczujecie się, jakby aktorka stała się Waszą przyjaciółką, która zwierzyła się Wam z wielu swoich sekretów.
„Dziewczyna Misia” jest też wzbogacona o wiele zdjęć, nie tylko samej Podleskiej, ale również jej bliskich. Jeśli szukacie wciągającej biografii w formie wywiadu – to idealna pozycja dla Was. Z czystym sumieniem polecam.
Recenzja jest do przeczytania także na portalu biblionetka.pl .
Czytałam tę książkę i odziedziczyła ją po mnie mama. Całkiem przyjemna lektura, czyta się ją jednym tchem 🙂
Zgadzam się, miałam identycznie! Nawet w nocy (kiedy powinnam spać 😉 ) nie mogłam się oderwać od tej książki 😀