
Przy lekturze niektórych pozycji warto wziąć pod uwagę biografię autora i zaraz na treść patrzy się inaczej. „Dwie sekundy przed cudem” to właśnie przykład takiej powieści.
Agnes Ledig to matka trójki dzieci. Pracowała jako położna w szpitalu i nigdy nie brała pod uwagę możliwości bycia pisarką. Wszystko zmieniło się, gdy jej synek, Nathanael, zachorował na białaczkę. Aby choć trochę uporać się z traumą, zaczęła prowadzić dziennik. „Dwie sekundy przed cudem” to jej pierwsza powieść; bardzo osobista, zawierająca jej własne doświadczenia. „Książka – terapia”. Poruszająca historia o powrocie do normalności, odnajdowaniu z powrotem radości życia po tak wielkiej tragedii, jaką jest śmierć dziecka. Mnóstwo sprzedanych egzemplarzy świadczy o tym, jak wiele dobra Agnes Ledig wniosła w życie czytelników na całym świecie. W 2013 roku została uhonorowana nagrodą Prix des Maisons de la Presse.
Dwudziestoletnia Julie jest kasjerką w supermarkecie, chociaż jej marzeniem było zostać biologiem molekularnym. Jedynym sensem jej życia jest synek, trzyletni Ludovic. Dla niego znosi wszystkie trudy i upokorzenia, których doznaje od szefa.
Paul ma prawie sześćdziesiąt lat. Jest bogaty, ale jego życie obfituje tylko w dobra materialne. W życiu osobistym nie radzi sobie najlepiej. Jego pierwsza, ukochana żona zmarła, gdy ich syn miał trzy lata. Wówczas Paul związał się z inną kobietą, z którą przeżył trzydzieści lat w nieudanym związku. Druga żona zostawiła go, przedtem napełniając lodówkę. Mężczyzna od tej pory musi radzić sobie sam. Jego drogi prowadzą do supermarketu, a konkretnie do zapłacenia za zakupy w kasie Julie…
Jerome to mężczyzna około trzydziestki, dobrze prosperujący lekarz. Jednak sam też przeżył osobistą tragedię i nie jest w stanie się z nią pogodzić, a wręcz się o nią obwinia. Smutki topi w alkoholu.
W życiu tych trojga osób coś się zmienia, gdy razem wyjeżdżają na urlop do Bretanii. Jednak nic nie zapowiada strasznej rzeczy, która ma się wydarzyć i na zawsze odcisnąć piętno w ich sercach. Czy Julie jeszcze kiedykolwiek będzie w stanie odnaleźć szczęście? Czy Jerome wreszcie nauczy się płakać i rozmawiać o problemach? Czy Paul ma szansę, mimo wieku, doświadczyć jeszcze prawdziwej miłości?
Powieść do bólu prawdziwie przedstawia każdy aspekt życia po tragedii. Od kompletnej rozpaczy aż do powolnego, nieporadnego zwracania się znowu ku normalności. Do szukania chwil szczęścia i wykorzystywania ich bez wyrzutów sumienia, że nie powinno się być szczęśliwym. Nie po tym, co się wydarzyło.
Bardzo podobało mi się to, jak pięknie Agnes Ledig opisywała pojedyncze momenty, w myśl zasady „Carpe diem”. Że każdy listek, źdźbło trawy, kamyczek czy strumień może dać szczęście.
Zdecydowanie mniej pozytywnie odebrałam szczegółowe opisy wyglądu ciała zmarłego dziecka, a także badań, reanimacji i tym podobnych rzeczy. Uważałam, że można sobie to wyobrazić, nie trzeba wszystkiego przedstawiać dosłownie. Jednak po zapoznaniu się z życiorysem autorki, zmieniłam zdanie. Opisy miały najwyraźniej być formą terapii, próbą uporania się z własnymi, trudnymi doświadczeniami. Więc, choć nie stałam nagle entuzjastką opisów zmarłych, chciałabym wyrazić ogromne uznanie dla autorki, która sama przeżyła tak trudne chwile, że nie opiszą ich żadne słowa. Można tylko pochylić głowę i milczeć. A mimo to, pozostała silną kobietą, która potrafi jeszcze motywować do działania innych.
Książka na pewno warta polecenia; mogę od razu zaznaczyć, iż gdzieś w połowie lektury czytelnik zaczyna zdawać sobie sprawę, że ta powieść nie będzie tym, czym się wydawało, że będzie. Na przykład, wydawało się, że od początku może już być tylko lepiej. A jednak, punkt zwrotny nastąpił wiele stron później. Właściwie wszystko w tej książce jest inne od oczekiwań. Ale gwarantuję, że żaden czytelnik się nie zawiedzie. Może tylko ten, który szuka miłego, lekkiego romansu do poczytania podczas wakacyjnego wypoczynku na plaży.
Recenzja jest do przeczytania także na portalu biblionetka.pl.
Czytałam także tę książkę, przeszywającą, ale też niosąca delikatną nadzieję. Wbrew wszystkiemu. Pozdrawiam serdecznie:)
Również cieplutko pozdrawiam! 🙂