
Kochani! Bardzo Was przepraszam, że tak długo nie pojawiały się nowe recenzje. Niestety zachorowałam, ale już czuję się lepiej. Na potwierdzenie tych słów – oto „Błahostka i kamyk”!
Spróbujcie sobie wyobrazić, że jako małe dzieci straciliście oboje rodziców, wychowujecie się z dziadkiem, który z powodu podeszłego wieku nie jest w stanie w pełni zastąpić Wam ich zastąpić. W domu nikt na Was nie krzyczy za złe oceny czy za niedostanie się do liceum pierwszego wyboru. Nie macie z kim porozmawiać o trapiących Was problemach, zwłaszcza tych związanych z dojrzewaniem. Wiadomo, że dziewczynie nikt ani nic nie zastąpi w tym okresie matki, a chłopakowi ojca. Dorzućcie do tego ciągłe życie z poczuciem winy. Tak, obwiniacie się za śmierć rodziców. Traktowanie z litością przez znajomych i w ogóle każdego, kto dowie się, że jesteście sierotami. Niepewność siebie i niskie poczucie własnej wartości, maskowane nonszalancją i arogancją. Samotne wieczory spędzane na płakaniu w poduszkę, a przed dziadkiem udawanie, że łzy są efektem krojenia cebuli… Ach, no i oczywiście Demon. Demon, który w chwilach słabości zdołuje Was jeszcze bardziej, stając się przyczyną płaczu.
Kiedy wszystkie powyższe punkty zsumujecie… Poznacie Marlenę.
Jeśli myślicie, że jest to łzawa powieść o biednej sierotce – mylicie się. Ewa Nowak, jako pedagog – terapeuta, zawsze opisuje historie z innego punktu widzenia, niż większość ludzi. Podobnie, jak w przypadku „Mojej Ananke”, gdzie wcale nie skupia się na tym, że główna bohaterka jest w ciąży, ale raczej na jej psychice, umyśle, tak i tutaj – Marlenę możemy poznać naprawdę, z każdej strony, nie mając obrazu zaburzonego przez informację o tym, że jest sierotą. O dziwo, nie jest to najważniejszy wątek w powieści. Ale też nie jest pominięty – widać, jakie piętno na psychice dziewczyny odcisnęło sieroctwo. A razem z poczuciem winy, które nieustannie drąży ją od wielu lat, tworzy tytułowy kamyk. O co chodzi? Już tłumaczę. W książce wielokrotnie Autorka przedstawiła porównanie dręczącej nas sprawy do kamyka w bucie – mały, ale uwiera i potrafi skutecznie zepsuć wycieczkę. Niby błahostka, a jednak…
I dlatego Ewa Nowak nadała swojej powieści taki, a nie inny tytuł.
Czy Marlenie uda się w końcu znaleźć szczęście? Mimo że, jak jej się wydaje, cały świat sprzysiągł się przeciwko niej?
Książka wciągnęła mnie tak bardzo, że przeczytałam ją w zaledwie niecałe dwa dni. I właściwie nie mam do niej zastrzeżeń – urzekła mnie równie bardzo, jak „Nie do pary”. A „Nie do pary” czytałam naprawdę sporo razy. I to niech będzie dla Was wystarczająca zachęta do przeczytania tej powieści.
Książkę do przeczytania udostępniło wydawnictwo „Egmont Polska”, za co bardzo dziękuję.
Bardzo chętnie przeczytam! Dużo zdrowia!!!
Dziękuję i wzajemnie!